 |
|
 |
|
aaa4
Nowicjusz

Dołączył: 15 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany: Pią 12:30, 12 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Wyruszali tuz po zmierzchu, kiedy odlegle ksztalty balonow obserwacyjnych, wiszacych w oddali za frontem, zatarly sie na niebie. Gale i Snow odprowadzili ich do linii starych zasiekow. Szli mozolnie, w milczeniu, bo ciezkie bloto oblepialo im buty. Tylko deszcz miarowo uderzal o helmy, choc akurat zwiadowcom taka pogoda sprzyjala. W bezksiezycowa noc znacznie latwiej bylo sie przemknac.
-Idzcie oddzielnie - instruowal ich Kaznodzieja, oprocz McBride'a chyba najbardziej doswiadczony zwiadowca - wtedy jest [link widoczny dla zalogowanych]
wieksza szansa, ze ktoremus sie uda. Trzymajcie sie nisko, przy samej ziemi. Jesli trafi sie wam snajper, nie szarzujcie, w leju po pocisku mozna przeczekac nawet kilka dni. Nie palcie, na ziemi niczyjej ognik papierosa to jak tarcza na strzelnicy. Nie gwizdzcie ani nie podspiewujcie.
W miare wykladu Gale'a twarze mlodych zolnierzy tezaly. Najwidoczniej Lloyd roztoczyl przed nimi wizje pochwal, moze nawet odznaczen, jakie ich czekaja, jesli szczesliwie ukoncza misje, ale nie rozwodzil sie nadmiernie nad trudnosciami do pokonania.
-Uwazajcie na druty - kontynuowal Gale. - Czasami diably wpuszczaja w nie prad, ale tutaj chyba sie to jeszcze nie zdarzylo. I zapomnijcie o bredniach z instrukcji, zeby sie na nie rzucac calym cialem, najlepiej podczolgac sie i przeciac je z dolu.
-Sami lepiej nie strzelajcie - wszedl mu w slowo Snow - bo sciagniecie na siebie ogien. Jesli sie napatoczycie na innego zwiadowce, lepiej zalatwic sprawe cicho. - Wymownie wskazal na bagnet.
-Albo jeszcze lepiej tym. - Kaznodzieja podniosl saperke i blysnal im przed oczami tepa, wilgotna od deszczu krawedzia. - Bagnetem trzeba dobrze wymierzyc, zeby nie uwiazl miedzy koscmi. To jest pewniejsze.
-A jesli tamtych bedzie wiecej? - odezwal sie jeden z zoltodziobow.
Kaznodzieja zasmial sie chrapliwie.
-Wtedy i tak po was.
Na chwile zapadla przykra cisza, macona jedynie coraz gwaltowniejszym sapaniem jednego z dzieciakow.
-Aha, nasi tez maja teraz ciezkie palce na spustach - podjal Gale. - Calkiem niedawno kilku chlopakow na Menin Road zamiast od razu otworzyc ogien, wywolalo patrol Jerrych, a ci w odpowiedzi ich ostrzelali, wiec teraz nikt za dlugo nie bedzie czekal.
-To jak mamy zgadnac...? - przerwal mu drugi ze zwiadowcow.
Snow wzruszyl ramionami.
-Najlepiej sie podczolgac wystarczajaco blisko, zeby rozpoznac jezyk - wyjasnil z nonszalancja weterana.
Gale postukal sie w helm.
-Jesli ktorys zapali, mozesz rozpoznac ksztalty naszych brodiech. Ale ogolnie, synku, musisz po prostu isc na zachod, dopoki nie bedziesz calkowicie pewny, ze trafiles na swoich.
Zamiast odpowiedziec, ten sapiacy zaczal czkac nerwowo. Nie zwrocil nawet uwagi, ze zostal nazwany "synkiem". Jego kolega zaciagal sie papierosem tak zachlannie, jakby chcial sie najesc dymem.
-Miny - podsunal Snow.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez aaa4 dnia Pią 12:48, 12 Sty 2018, w całości zmieniany 1 raz
|
|